Stulatek, który wyskoczył przez okno, ale wcale nie zniknął
2014-09-09
Zanim o książce, chciałbym podziękować wszystkim za pomoc w wygraniu konkursu. Bon do empiku bardzo mi się przyda na realizację książkowych marzeń :)
Książka Jonasa Jonassona jest ewenementem w książkowym świecie. Pierwszy raz spotkałem się z taką fabułą. Książkę "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął" oceniam na 9.5/10. Chciałbym ją mieć na swojej półce. Cieszę się również, że wcześniej nie obejrzałem filmowej wersji, dzięki której ta pozycja zyskała popularność.
Wszystko kończy się i zaczyna niemalże w jednym dniu - poniedziałek, 2 maja 2005 roku. Niby jeden dzień, a poznajemy całą historię staruszka, który spotkał na swojej drodze Mao Zedonga, Kim Dzong Ila, Churchilla, Harry'ego Trumana, brata Einsteina, Charlesa de Gaulle'a, prezydenta Jonhnsona, który obraził Stalina i uratował generała Franco.
Pomimo spotkania tak wielu osobistości ze świata polityki, od początku do końca Allan Karlson pozostaje apolityczny. Kiedy już mówi komuś jak zbudować bombę atomową - nie zważa na to komu to mówi (chyba, że ktoś wygląda na wariata, który mógłby zniszczyć świat). Liczy się dla niego przede wszystkim spokój i kieliszeczek wódki lub drink (ale koniecznie bez parasolki).
Absurd, absurd, absurd. Książka bawi do łez.
Jedyna książka, która wydaje mi się podobnie pokręcona i zabawna to "Doktor Strangelove, albo jak nauczyłem się nie bać i pokochałem bombę" Petera George'a. Polecam obie.